Jak zaoszczędzić na prądzie?
Ceny prądy już są wysokie, a z każdej strony straszą nas, że będą jeszcze wyższe. Z elektryczności w dzisiejszych czasach raczej nie da się zrezygnować i niestety jej dostawcy doskonale o tym wiedzą. My jako konsumenci niespecjalnie możemy się bronić przed podwyżkami. Możemy jednak sprawić, że nasze rachunki nie będą aż tak wysokie.
Wyrób sobie nawyk oszczędzania
Większości z nas, słowo oszczędzanie kojarzy się z odmawianiem sobie czegoś, ograniczeniami i zaciskaniem pasa. Często tak rzeczywiście bywa, choć wcale nie musi.
Przeważnie bowiem wystarczy korzystać z różnych dóbr bardziej świadomie i po prostu ich nie marnować. Zużywać tylko tyle, ile potrzeba, a zatem płacić tylko za to, czego się potrzebuje.
W przypadku prądu, naprawdę spore oszczędności są możliwe bez uszczerbku dla naszych dotychczasowych przyzwyczajeń. Przyjrzyjmy się więc, gdzie nam uciekają pieniądze.
Urządzenia elektryczne
Skupmy się najpierw na tych, których używamy najczęściej lub muszą pracować stale.
Lodówka, pralka, zmywarka, czajnik. Dziś trudno sobie wyobrazić bez nich codzienne funkcjonowanie. Ale czy na co dzień zastanawiamy się, ile zużywają prądu? Czy zawsze pracują wydajnie?
- Lodówka nie powinna stać obok zmywarki, grzejnika czy piekarnika. Ich ciepło będzie podnosiło temperaturę w jej pobliżu, a zatem konieczne będzie częstsze uruchamianie agregatu, aby utrzymać chłód w jej wnętrzu. Z tego samego powodu nigdy nie wkładaj do lodówki ciepłych potraw. Za to kiedy potrzebujesz coś rozmrozić, zamiast robić to do mikrofali (która zużywa prąd), wieczorem przełóż z zamrażarki do lodówki. Po pierwsze rozmrażać będzie się stopniowo, co jest korzystne i dla struktury i dla smaku, a po drugie, topniejąca mrożonka schłodzi zawartość lodówki. Potrójna oszczędność.
- Gotowanie całego czajnika wody, tylko po to, żeby zrobić sobie filiżankę kawy nie do końca ma sens.Więcej wody = dłuższa praca na pełnej mocy = więcej zużytego prądu. Jeśli więc nie potrzebujesz tej przegotowanej wody do czegoś innego, nalej tylko tyle, ile potrzeba w tej chwili. I odwrotnie. Jeśli wiesz, że domownicy o tej samej porze piją herbatę, nastaw tyle wody, żeby starczyło dla wszystkich. Podgrzanie litra zużyje mniej prądu, niż podgrzanie 4 szklanek osobno.
- Pralka ma “ekologiczną” opcję pół wsadu, więc można prać mniejsze ilości? Można. Pytanie tylko, czy to faktycznie oszczędność? Wody i proszku do prania zużyjemy mniej. Prądu niestety pralka zużyje tyle samo, co przy pełnym ładunku. Wody na dwa “półprania” też pójdzie więcej niż jedno pełne). Może więc jednak lepiej robić całe pranie, ale rzadziej?
- Planujesz coś upiec? Najwięcej prądu potrzeba na uzyskanie odpowiedniej temperatury w piekarniku. Pomyśl, czy nie upiec dosłownie dwóch pieczeni za jednym zamachem? Obiad i ciasto na przykład. A potem wykorzystaj stygnący piekarnik do odświeżenia pieczywa, lub do wysuszenia czerstwych bułek.
- Prasujesz codzienne ubranie do pracy? Tu podobnie jak z piekarnikiem – najwięcej prądu idzie na rozgrzanie żelazka. Przygotuj sobie pięć koszul i wyprasuj je za jednym razem – zaoszczędzisz nie tylko prąd, ale i kilka cennych minut każdego ranka.
Po prostu zrób sobie listę urządzeń elektrycznych, jakie masz w domu i zastanów się, czy z każdego z nich korzystasz racjonalnie.
Urządzenia w trybie czuwania
Co chwilę słyszymy: nie zostawiaj ładowarki w gniazdku, wyłącz urządzenia w trybie czuwania. Jednak kiedy patrzymy na to, ile one zużywają prądu to machamy ręką, bo to naprawdę niewielkie ilości. Faktycznie – z reguły w ciągu roku uzbiera się z tego kilkanaście złotych. A przecież są takie sprzęty, których wyłączanie za każdym razem nie ma sensu, bo bez prądu się rozprogramują.
Jednak sporo czuwających urządzeń naprawdę żre prąd bez potrzeby. Niektóre w dodatku niewiele mniej niż w trybie pracy! Zatem w efekcie wychodzi na to, że płacisz za nie, jakby cały czas działały, mimo, że z nich nie korzystasz. Przykładem mogą być wieża stereo, drukarka czy skaner. Nie muszą być w stałej gotowości, a w razie potrzeby ich włączenie zajmie dosłownie sekundę. Tyle samo czasu, co wciśnięcie guzika na pilocie. A im więcej takich rzadko używanych “stendbajów”, tym kwota na rachunku może rosnąć.
Poszukaj złodzieja prądu
Nasze nawyki to jedna strona medalu. Drugą są same urządzenia.
Każde z nich ma swoją moc, czyli ilość prądu jaką zużywa w określonym czasie. Warto na to zwrócić uwagę, bo i tu można znaleźć oszczędności.
Żarówki
Pamiętasz te teksty z dzieciństwa? Zgaś światło! Lampka sie pali całą noc, a ty śpisz!
Zwykłe żarówki faktycznie zużywają sporo prądu i takie beztroskie pozostawianie ich bez potrzeby może sporo kosztować.
Świetlówki energooszczędne, które jakiś czas temu pojawiły się na rynku, trochę zaprzeczyły idei swojego istnienia, bo zwykle oszczędne nie były. Raz, że potrzebowały chwili żeby uzyskać pełną moc (pobierając w tym czasie sporo prądu), dwa, że nie były odporne na “pstrykanie”. Nie sprawdzały się więc w łazience, kuchni czy przedpokoju, gdzie najczęściej potrzebne było dobre światło, ale na krótko. Ich cena była wysoka, a przestawały działać zanim zdołały na siebie zarobić, nie wykorzystując w tym czasie pełni swoich możliwości.
Dziś mamy żarówki ledowe. Też droższe od tych zwykłych, ale w ich przypadku oszczędność jest dużo wyraźniejsza i faktyczna. Dają pełną moc od razu, są odporne na wielokrotne włączanie i wyłączanie i świecą nieporównywalnie dłużej niż wszystkie inne, zużywając dużo mniej prądu.
Wystarczy porównać moc żarówki zwykłej i ledowej przy takiej samej wartości lumenów. Ledowe o mocy 9W dają porównywalną jasność do zwykłej 60W. Nawet więc gdyby świeciły tyle samo czasu, to oszczędność widać gołym okiem.
W powiedzeniu “oszczędzaj światło”, zupełnie więc nie musi chodzić o siedzenie po ciemku, czy psucie wzroku przy słabych żarówkach.
Urządzenia AGD
Jeśli dopiero planujesz ich zakup, zwracaj uwagę na to, aby prądu zużywały jak najmniej. Patrz na klasę energetyczną. Poświęć chwilę na porównanie, ile prądu zużyje rocznie sprzęt o klasie A+ i taki sam o klasie B czy C. Pomnóż wynik przez cenę kWh energii – znajdziesz ją na rachunku. Teraz porównaj cenę obu sprzętów. Pomyśl przez ile lat będą używane. Od razu widać, czy opłaca się zapłacić więcej za wyższą klasę, czy nie, prawda?
Przyjrzyj się też tym sprzętom, które już masz w domu. Może masz starą lodówkę, która połyka prąd jak smok, albo telewizor, który nie jest energooszczędny?
Masz już listę urządzeń, więc sprawdź teraz, ile prądu faktycznie zużywają.
Uwaga! W tym przypadku może się okazać, że mimo, że urządzenie nie jest ekonomiczne, to używasz go na tyle rzadko, że zakup nowego wcale nie wyjdzie taniej.
Płać mniej za sam prąd
Teoretycznie możemy sobie wybrać takiego dostawcę prądu, który da najniższą cenę. W praktyce, po pierwsze każdy z nich kupuje prąd od tej jednej firmy na E, po drugie dolicza różne opłaty przesyłowe i dodatkowe, więc w zasadzie na jedno wychodzi.
Pozostaje więc albo zużywać mniej prądu, albo zacząć wytwarzać samodzielnie. Mieszkańcy bloków wyboru nie mają. Właściciele domów już tak.
Ogniwa fotowoltaiczne, bo o nich mowa, to urządzenia najczęściej montowane na dachu domu, które przetwarzają energię słoneczną na energię elektryczną. Dzięki temu dosłownie mamy swój własny prąd ze słońca. Bez opłat i abonamentów. Czy to faktycznie działa i się opłaca?
Koszt takiej instalacji to wydatek rzędu 15-20 tys. zł. Część wydatków można odzyskać, korzystając z dofinansowania w ramach programu Mój Prąd.
Szacowana wydajność roczna tych paneli powinna wystarczyć na zabezpieczenie potrzeb dla całego domu. Pewnym minusem jest to, że nie da się przewidzieć pogody, a najlepsze warunki do produkcji prądu są latem, gdy jego zużycie jest stosunkowo niskie. Zimą, gdy potrzebujemy go więcej, panele pracują mniej wydajnie. Dzień jest krótszy, często jest duże zachmurzenie, a podczas intensywnych opadów śniegu, gdy są zakryte, nie pracują.
Pewnym rozwiązaniem jest przekazywanie energii do sieci w okresie, kiedy mamy nadwyżki, a odbieranie jej później, kiedy słońca jest zbyt mało. Bardziej zaawansowane ogniwa mają możliwość magazynowania energii. Nawet jednak, jeśli zimą konieczne będzie dokupienie prądu, to jego koszt będzie nieporównywalnie niższy, niż całoroczne korzystanie z tradycyjnej sieci energetycznej.
Dlatego, gdy planujesz budowę domu lub masz możliwość jego modernizacji, pomyśl jak uniezależnić się od drogich źródeł prądu i ogrzewania. Wobec spodziewanych drastycznych podwyżek, warto już teraz zamontować urządzenia korzystające z odnawialnych źródeł energii. Są one droższe, w porównaniu z tymi tradycyjnymi, ale w praktyce, to nie są koszty, tylko inwestycja. Jednorazowa. Nie będzie przecież kolejnych wydatków na opał czy rachunków za prąd.
A poza kosztami, nie bez znaczenia jest również aspekt ekologiczny, a nawet polityczny. Słońce raczej szybko nie zgaśnie i będzie świecić niezależnie od tego, czy my z tego skorzystamy czy nie. O jego światło nikt nie będzie toczyć wojen, ani nikt go nam nie odetnie.
Podsumowując, oszczędzać na prądzie można i warto na każdym etapie – od drobiazgów typu wyłączenie trybu stand by czy wymianę żarówek, poprzez świadome korzystanie z energooszczędnych urządzeń, aż po pozyskiwanie prądu na własne potrzeby ze źródeł odnawialnych.